czwartek, 30 maja 2013

Opowieści Wędrującego Edwarda

Jeden z pierwszych postów na moim blogu postanowiłem poświęcić osobie oraz twórczości Edwarda Stachury. Bez wątpienia Stachura jest dla mnie jednym z najistotniejszych pisarzy, którego proza nieustannie wywiera na mnie olbrzymie wrażenie i którego utwory towarzyszą mi jeszcze długo po tym, jak ukończę ich lekturę.
Niedawno wpadł mi w ręce zbiór opowiadań "Steda". Do dziś wątpliwości budzi kwestia w jakim stopniu opowiadania te są autobiograficzne, a w jakim są fikcją literacką. Osobiście uważam, że jest to problem drugorzędny. Jeśli nawet wydarzenia opisywane przez Stachurę nigdy nie miały miejsca, to i tak ich zapis jest tak naszpikowany refleksjami i wynurzeniami autora, że czyni je niesamowicie intymnymi. Opowiadania Stachury są swoistym ekshibicjonizmem autora, który nie boi się odkryć przed czytelnikiem swojego bólu i egzystencjalnego strachu. Jego tak nietypowa wrażliwość sprawia, że nie da się przejść obojętnie koło opisu bezdomnej wędrówki, którą przebywa główny bohater na kartach książki.
Stachura nie utracił umiejętności cieszenia się rzeczami małymi jak widok wschodzącego słońca, szum liści szeleszczących na drzewie czy uśmiech na twarzy drugiego człowieka. Nie utracił radości życia, lecz przygniata go jego ciężar. Jak sam pisze, nie potrafi przestać myśleć. Próbuje zrozumieć otaczający go świat, i w tej próbie skazany jest na porażkę, co wpędza mężczyznę na skraj depresji.
Proza Stachury jest bardzo refleksyjna, bardzo filozoficzna i jednocześnie bardzo poetycka. Główny bohater wychodzi poza wszelkie społeczne konwenanse i żyje na swój własny sposób. Często nie ma gdzie spać, nie ma co jeść, nie ma gdzie się ogrzać w zimową noc. Cierpi widząc niesprawiedliwość i fałsz. Pragnie zbawić bliźnich od wszelkiego zła, a w zamian dostaje od nich tylko niezrozumienie. Spotyka się z bezsensowną agresją. Jego "inność" wzbudza nienawiść. Nie wywyższa się ponad swych rodaków, lecz częściej woli od nich uciec do lasu lub w góry. To na łonie natury potrafi regenerować swe nadwątlone siły.
Zbiór opowiadań Stachury jest zapisem walki wrażliwego poety z niesprawiedliwością świata. Walki z bólem zarówno tym fizycznym, jak i tym egzystencjalnym, rodzącym się ze świadomości własnej niewiedzy. Również walki z samym sobą. Walki chyba z góry skazanej na porażkę, lecz to nie zwycięstwa pragnie główny bohater. Pragnie po prostu żyć tak mocno i tak dobrze, jak tylko potrafi. I pomimo wszystkich niedogodności potrafi wytrwać w swym zamierzeniu.
Myślę, że warto sięgnąć po tę książkę Stachury, aby stanąć oko w oko z tak niespotykaną wręcz wrażliwością, która jest tak odmienna od tego co widujemy na co dzień. Wrażliwością, która jest zarówno darem jak i przekleństwem. Stachura zmusza nas do zatrzymania się i zadumania nad życiem. Próbuje nas ubogacić. Czemu więc nie dać mu tej szansy?

sobota, 18 maja 2013

Wietrzne Marzenia, czyli debiut

Mniej więcej miesiąc temu wydana została moja pierwsza książka "Wietrzne Marzenia". Powieść ta opisuje perypetie młodego chłopaka, który dąży do spełnienia swych marzeń, jednak jego niecodzienny talent do pakowania się w kłopoty wciąż uniemożliwia mu realizację jego celów. Książka ta jest lekka, ciepła i humorystyczna. Mimo tego, jak sądzę, również bardzo refleksyjna.
Na blogu http://www.ksiazkiczestochowa.pl/wietrzne-marzenia pada, jak uważam, trafne podsumowanie powieści. Najważniejsza jest podróż. Podróż może być celem samym w sobie i kto wie, być może jest celem najwłaściwszym?
Przemek, główny bohater "Wietrznych Marzeń" w trakcie swojej podróży natrafia na niezwykłych ludzi, przeżywa niecodzienne przygody, uczy się życia i nieustannie się rozwija. A gdy w końcu spełnienie marzeń jest o krok, staje na życiowym rozdrożu, targany tak dobrze znanymi niemal każdemu człowiekowi wątpliwościami natury egzystencjalnej.
Książka w lekkiej formie traktuje o ludzkich pragnieniach, marzeniach i żądzach. Charakteryzuje ludzkie postawy, czasem te z którymi spotykamy się na co dzień, a czasem te nietuzinkowe, które na długo odciskają piętno na naszym życiu. Opowiada o problemach i emocjach. A przy tym, jak mam nadzieję, potrafi wywołać szczery uśmiech na ustach czytelnika i pozwala mu oderwać się od szarej prozy życia.
Zachęcam osoby, które już przeczytały książkę do podzielenia się opinią o lekturze w komentarzu. Głos czytelników jest dla mnie niezmiernie ważny. Chciałbym, aby udało mi się nawiązać dialog z odbiorcami i aby nasza komunikacja nie była jednostronna. Jeśli macie jakieś pytania odnośnie książki, bądź w jakimkolwiek innym temacie poruszanym na blogu, nie krępujcie się. Czekam na wasz odzew!

Zapraszam w moje skromne progi

Z racji, że jest to mój pierwszy post chciałbym serdecznie przywitać wszystkich czytelników, którzy trafią na mojego bloga. Począwszy od dnia dzisiejszego będę w jego ramach publikował informacje związane z moją twórczością, recenzje co poniektórych książek, które w międzyczasie wpadną mi w ręce, rozmaite ciekawostki związane z literaturą oraz innymi dziedzinami życia, czasem pewnie również moje refleksje dotyczące nurtujących mnie problemów. Słowem wszystko, co leży mi na wątrobie i czym chciałbym się podzielić.
Mam nadzieję, że lektura mojego bloga wyda wam się zajęciem zajmującym, a czas spędzony na mojej stronie nigdy nie będzie czasem zmarnowanym, lecz wręcz przeciwnie. Liczę na to, że znajdziecie tutaj inspirację do podążania za głosem serca. Przecież tak naprawdę wszystko zależy od Was, a szeroko pojęte spełnienie nie znajduje się dalej jak na wyciągnięcie ręki. Wystarczy tylko nie bać się po nie sięgnąć.
Parę słów o mnie: Nazywam się Wojciech Szlęzak i jestem autorem kilku powieści, z których jak dotąd jedna zdążyła już trafić na półki księgarń, lecz jak mam nadzieję, liczba ta będzie regularnie wzrastać. Moje powieści należą do szeroko rozumianej prozy obyczajowej. Poruszają problemy o charakterze socjologicznym, psychologicznym oraz filozoficznym. Nigdy nie wskazują, jak należy myśleć, raczej skłaniają do refleksji i zmuszają, by choć na chwilę zatrzymać się w codziennym biegu i zastanowić się, czy na pewno wciąż w dobrym kierunku zmierzamy. Czasem śmieszą, czasem wzruszają, a czasem (mam taką nadzieję) również inspirują. Ale o tym już w następnych wpisach...