piątek, 20 września 2013

Podróż w głąb siebie

Wpadła mi niedawno w ręce książka wybitnego niemieckiego prozaika, Hermana Hessego. Hesse w swojej twórczości częstokroć nawiązuje do dorobku współczesnych mu psychoanalityków (głównie Carla Gustawa Junga) oraz do wartości filozofii wschodu. Nie inaczej było w utworze "Demian".
Książka ta jest typową przedstawicielką prozy rozwojowej. Ukazuje proces indywiduacji głównego bohatera, młodzieńca o nazwisku Sinclair, który odbywa się wbrew filisterskiemu otoczeniu, w którym chłopak przebywa. Na drodze prowadzącej ku zrozumieniu własnego "ja" Sinclair nie jest jednak sam. Wspiera go tajemniczy przyjaciel Marks Demian.
Cała powieść jest przesycona nawiązaniami do wykładów Junga. Hesse wzorem wybitnego szwajcarskiego psychoanalityka podkreśla wagę marzeń sennych, które według niego mają być dla nas wskazówkami, formą komunikacji z naszą nieświadomością próbującą pokazać nam jak żyć w zgodzie z samym sobą. Hesse zachęca do odkrywania własnej drogi życiowej. Piętnuje zniewalające nas otoczenie, które ogranicza nasz rozwój, zasypuje częstokroć absurdalnymi normami oraz standardami, do których wbrew sobie niejednokrotnie dostosowujemy się, obawiając się braku akceptacji i odrzucenia. Hesse gloryfikuje rozwój osobisty oraz introspekcję. Zachęca do wsłuchiwania się w samego siebie, gdyż jest to jedyna droga mająca wieść do szczęśliwego życia.
Już od pierwszych stron przedstawia świat jako dwa przeciwstawne bieguny. W jednym panuje ład i porządek, w drugim chaos. Jeden tożsamy jest z rodzinnym domem i ciepłem domowych pieleszy, drugi z pełnym czyhających na każdym kroku zagrożeń niebezpiecznym sąsiedztwem. Sinclair, jako dziesięcioletni chłopiec rozdarty jest pomiędzy oboma światami i w miarę upływu lat stara się odnaleźć punkt równowagi. Harmonię między jasnym, a ciemnym.
Niemiecki pisarz czerpie z wiecznie aktualnych, antycznych chińskich mądrości. Wartości niedocenianych we współczesnej Europie, nastawionej na konsumpcję i gromadzenie dóbr doczesnych. Europie, która oddaliła się od przyrody, od natury i nie potrafi już jej zrozumieć. Europie żyjącej w świecie pozornego racjonalizmu i postępu za wszelką cenę, gdzie nikt nie ma czasu na zatrzymanie się w miejscu i wsłuchanie się w rytm własnego serca.
"Demian" niewątpliwie jest pozycją wartą przeczytania nie tylko ze względu na walory literackie, ale też na wartość, jaką może wnieść w nasze życie. Jest to powieść silnie filozoficzna, zmuszająca nas do refleksji. Być może ustępuje pod wieloma względami najwybitniejszym dziełom Hermana Hesse, jak choćby "Gra szklanych paciorków", lecz za to potrafi inspirować i zachęca do spojrzenia na świat od innej, pomijanej na co dzień strony. Być może tej lepszej, prawdziwej, być może nie. Ale na to pytanie już każdy musi sam szczerze odpowiedzieć przed samym sobą.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Wietrzne Marzenia - głos czytelników

Okres wakacyjny powoli dobiega końca, więc i na blogu koniec przerwy związanej z sezonem letnich wyjazdów. I choć wakacje były gorące i beztroskie, to jednak nie wszyscy próżnowali. W sieci pojawiło się wiele nowych recenzji "Wietrznych Marzeń". Wygląda na to, że książka została zauważona przez szerokie grono blogerów oraz redaktorów. Powieść spotkała się z raczej ciepłym przyjęciem. Optymizm płynący z książki doskonale dopasował się do sielskiej atmosfery długich, letnich dni i ciepłych, leniwych wieczorów spędzonych na oddawaniu się flirtom z literaturą, więc i recenzenci nieco bardziej przychylnym okiem spojrzeli na książkę.

A oto niektóre fragmenty licznych recenzji:

Z blogu "Zaczytany w książkach"
"Wietrzne marzenia" to zabawna, humorystyczna i przyjemna książka, jednak nie można powiedzieć, że jest bezwartościowa. Autor przekazuje nam, jak ważne w naszym życiu są marzenia, co jesteśmy w stanie zrobić, by się spełniły. Autor zmusza nas do refleksji, czy mamy marzenia, czy tak jak Przemek mimo wielu przeciwności losu staramy się je wprowadzić w życie i czy mają one dla nas jakiekolwiek znaczenie.

Z blogu "Mój świat - szelest kart"
Myślę, że każdy z nas ma jakieś marzenia, może niewielkie, może te wymagające większego rozmachu, ale jakieś. I dobrze, bo sama uważam, że to dzięki nim życie ma smak, nie jest tylko jałową egzystencją pozbawioną znaczenia. W związku z tym „Wietrzne marzenia” są powieścią dla każdego bez wyjątku, a ja mogę jeszcze dodać, że życzyłabym sobie więcej takich debiutów. Mam tez nadzieję, że Wojciech Szlęzak nie poprzestanie na tej jednej powieści i szybko da nam możliwość ponownego spotkania z jego pisarskim potencjałem 

Z wortalu granice.pl
Wietrzne marzenia nie odkrywają tajemnic życia, nie eksplorują nowych lądów, wnoszą jednak pozytywną energię, której tak często brakuje nam w szarości dnia codziennego. Lekka forma, na jaką postawił autor, uniwersalny temat i problemy, z jakimi borykają się ludzie w każdym wieku – wszystko to sprawiło, że Szlęzak mógł być pewien sukcesu. I choć nie jest on spektakularny, to sama powieść działa niczym najlepszy terapeuta. Autor z pewnym dystansem patrzy na swoich bohaterów, pozwalając im popełniać błędy, upadać, będąc pewnym, że powstaną silniejsi. Ten optymizm wlewa się i w serca czytelników, wypełniając je odwagą do czerpania przyjemności z każdej chwili życia. Carpe diem więc, Czytelniku!

Pełne recenzje można znaleźć poniżej
http://www.granice.pl/recenzja,wietrzne-marzenia,7843
http://zaczytany--w-ksiazkach.blogspot.com/2013/07/1-wietrzne-marzenia-wojciech-szlezak.html
http://mojswiat-szelestkart.blogspot.com/2013/07/wojciech-szlezak-wietrzne-marzenia.html#more
http://subiektywnie-o-ksiazkach.blogspot.com/2013/07/wojciech-szlezak-wietrzne-marzenia.html
http://ksiazkowy-blog.blogspot.com/2013/08/wietrzne-marzenia-recenzja.html
http://kacikzksiazka.blogspot.com/2013/06/wietrzne-marzenia-wojciech-szlezak.html
http://tuptusiowox.bloog.pl/id,335977852,title,Marzenia-sie-spelniaja,index.html?smoybbtticaid=61131d
http://espinacz.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1455%3Awietrzne-marzenia&catid=40%3Akultura&Itemid=55
http://www.ksiazkiczestochowa.pl/wietrzne-marzenia

Od niedawna "Wietrzne Marzenia" dostępne są również w formie ebooka. Książkę można znaleźć na serwisie publio.pl
http://www.publio.pl/wietrzne-marzenia-wojciech-szlezak,p89276.html

niedziela, 9 czerwca 2013

Wietrzne Marzenia - głos autora

"Wietrzne Marzenia" powoli zbierają pierwsze recenzje (http://lubimyczytac.pl/ksiazka/175357/wietrzne-marzenia/opinia/12082823) tymczasem i ja pozwolę sobie napisać kilka słów o książce z punktu widzenia autora.
"Wietrzne Marzenia" z założenia miały być powieścią, która pozwalałaby czytelnikowi odskoczyć od swych własnych problemów, zapomnieć o codziennych obowiązkach i niepowodzeniach, i przenieść się do nieco groteskowego, nieco przerysowanego świata, w którym nie króluje pieniądz, lecz człowiek. Książka miała być dość lekka, przyjemna i humorystyczna, jednakże chciałem, aby ponadto była również refleksyjna. Obok dziesiątek dykteryjek, anegdotek, opisów perypetii nieudolnych młodzieńców, które miały bawić i odprężać, starałem się również naszkicować rys współczesnego człowieka takiego, jaki jest, ze swymi wszystkimi pragnieniami, popędami, kompleksami oraz lękami. Człowieka, który za bardzo nie wie, dlaczego jego życie wygląda, w taki sposób, w jaki wygląda, ale brnie przed siebie, byle tylko nie zatrzymać się w biegu i nie musieć zastanowić się nad istotą własnego życia.
"Wietrzne Marzenia" to jednak przede wszystkim zabawna historia, która ma odprężać, śmieszyć oraz relaksować. Mam nadzieję, że właśnie w takie stany ducha wprowadza lektura mojej książki i wszystkim czytelnikom życzę, aby w ich życiu było jak najwięcej chwil błogiego wypoczynku z dobrą książką w ręce.

Poniżej dla zainteresowanych zamieszczam krótki fragment tekstu:



            Trzy tygodnie pracy dla sklepów „Gucio” były najciekawszymi tygodniami w życiu Przemka od bardzo dawna. Czas płynął szybciej. Wstawał o świcie, podjeżdżał autobusem do magazynów, aby przywdziać kostium Gucia, do podręcznej torby wrzucał ulotki, wraz z Mają wychodził w miasto, a dalej już wszystko działo się błyskawicznie, tak odmiennie, tak dla niego nietypowo.
            Kiedy przebywał z Mają, przestawały obowiązywać wszelkie normy i konwenanse. Choć dopiero co ją poznał, w jej towarzystwie czuł się swobodniej aniżeli w kompanii kogokolwiek innego. Potrafił rozmawiać z nią szczerze i o wszystkim, a podczas pracy czego jak czego, ale czasu na pogawędki mieli pod dostatkiem. Nawzajem zwierzali się sobie z przeżytych przygód i doznanych emocji. Niczego przed sobą nie zatajali, darząc się nieograniczonym zaufaniem. Czasem ucinali sobie krótkie i utrzymane w żartobliwym tonie pogaduszki z przechodniami. Maja potrafiła nawiązać kontakt praktycznie z każdym i na każdych ustach wywołać szczery uśmiech.
            Raz zdarzyło im się zwrócić na siebie uwagę plutonu żołnierzy powracających do jednostki. Mundurowi zaprosili ich do pobliskiego baru na jednodaniowy obiad. Nie potrafili ukryć wesołości wynikającej z towarzystwa dwóch gigantycznych pszczół. Ich humoru nie był w stanie nawet popsuć telefon z jednostki, karcący ich za zbyt długą nieobecność. Przemek przyglądał się, jak Maja dowcipkuje sobie z żołnierzami, którzy na pożegnanie postawili im jeszcze suty deser. Pożegnali się w szampańskich nastrojach. Żołnierze wsiedli do autobusu jadącego w okolice ich jednostki, Maja z Przemkiem wrócili na ulice miasta, aby pozbyć się reszty przydzielonych im na ten dzień ulotek.
            Po pracy z reguły nie rozstawali się od razu. Maja była istną kopalnią pomysłów. Zorganizowanie wolnego czasu nie stanowiło dla niej najmniejszego wyzwania. Niekiedy z jej inicjatywy wspinali się na dachy bloków, innym razem wybierali się na teren opuszczonej kopalni albo po prostu bez celu spacerowali ulicami miasta, zapuszczając się w nieznane im do tej pory rejony metropolii.
            Podczas jednego z takich spacerów natrafili na rusztowania mającego stanąć tu w przyszłości biurowca. Brama prowadząca na teren budowy była odchylona, więc oboje niepostrzeżenie zakradli się do środka. Po rusztowaniach wspięli się tak wysoko, jak tylko zdołali. Serce w piersi Przemka biło jak oszalałe. Chłopak potwornie bał się upadku, lecz starał się nie dać tego po sobie poznać. Z trudem dotrzymywał kroku Mai, ale nie miał zamiaru się poddawać. Oboje wspięli się na platformę położoną na wysokości trzeciego piętra i zadowoleni ze swojego wyczynu, położyli się na niej tuż obok siebie. Przeleżeli tak ponad godzinę, z rzadka odzywając się do siebie. Słowa były tu zbędne. Potrafili się już i bez nich porozumieć.

czwartek, 30 maja 2013

Opowieści Wędrującego Edwarda

Jeden z pierwszych postów na moim blogu postanowiłem poświęcić osobie oraz twórczości Edwarda Stachury. Bez wątpienia Stachura jest dla mnie jednym z najistotniejszych pisarzy, którego proza nieustannie wywiera na mnie olbrzymie wrażenie i którego utwory towarzyszą mi jeszcze długo po tym, jak ukończę ich lekturę.
Niedawno wpadł mi w ręce zbiór opowiadań "Steda". Do dziś wątpliwości budzi kwestia w jakim stopniu opowiadania te są autobiograficzne, a w jakim są fikcją literacką. Osobiście uważam, że jest to problem drugorzędny. Jeśli nawet wydarzenia opisywane przez Stachurę nigdy nie miały miejsca, to i tak ich zapis jest tak naszpikowany refleksjami i wynurzeniami autora, że czyni je niesamowicie intymnymi. Opowiadania Stachury są swoistym ekshibicjonizmem autora, który nie boi się odkryć przed czytelnikiem swojego bólu i egzystencjalnego strachu. Jego tak nietypowa wrażliwość sprawia, że nie da się przejść obojętnie koło opisu bezdomnej wędrówki, którą przebywa główny bohater na kartach książki.
Stachura nie utracił umiejętności cieszenia się rzeczami małymi jak widok wschodzącego słońca, szum liści szeleszczących na drzewie czy uśmiech na twarzy drugiego człowieka. Nie utracił radości życia, lecz przygniata go jego ciężar. Jak sam pisze, nie potrafi przestać myśleć. Próbuje zrozumieć otaczający go świat, i w tej próbie skazany jest na porażkę, co wpędza mężczyznę na skraj depresji.
Proza Stachury jest bardzo refleksyjna, bardzo filozoficzna i jednocześnie bardzo poetycka. Główny bohater wychodzi poza wszelkie społeczne konwenanse i żyje na swój własny sposób. Często nie ma gdzie spać, nie ma co jeść, nie ma gdzie się ogrzać w zimową noc. Cierpi widząc niesprawiedliwość i fałsz. Pragnie zbawić bliźnich od wszelkiego zła, a w zamian dostaje od nich tylko niezrozumienie. Spotyka się z bezsensowną agresją. Jego "inność" wzbudza nienawiść. Nie wywyższa się ponad swych rodaków, lecz częściej woli od nich uciec do lasu lub w góry. To na łonie natury potrafi regenerować swe nadwątlone siły.
Zbiór opowiadań Stachury jest zapisem walki wrażliwego poety z niesprawiedliwością świata. Walki z bólem zarówno tym fizycznym, jak i tym egzystencjalnym, rodzącym się ze świadomości własnej niewiedzy. Również walki z samym sobą. Walki chyba z góry skazanej na porażkę, lecz to nie zwycięstwa pragnie główny bohater. Pragnie po prostu żyć tak mocno i tak dobrze, jak tylko potrafi. I pomimo wszystkich niedogodności potrafi wytrwać w swym zamierzeniu.
Myślę, że warto sięgnąć po tę książkę Stachury, aby stanąć oko w oko z tak niespotykaną wręcz wrażliwością, która jest tak odmienna od tego co widujemy na co dzień. Wrażliwością, która jest zarówno darem jak i przekleństwem. Stachura zmusza nas do zatrzymania się i zadumania nad życiem. Próbuje nas ubogacić. Czemu więc nie dać mu tej szansy?

sobota, 18 maja 2013

Wietrzne Marzenia, czyli debiut

Mniej więcej miesiąc temu wydana została moja pierwsza książka "Wietrzne Marzenia". Powieść ta opisuje perypetie młodego chłopaka, który dąży do spełnienia swych marzeń, jednak jego niecodzienny talent do pakowania się w kłopoty wciąż uniemożliwia mu realizację jego celów. Książka ta jest lekka, ciepła i humorystyczna. Mimo tego, jak sądzę, również bardzo refleksyjna.
Na blogu http://www.ksiazkiczestochowa.pl/wietrzne-marzenia pada, jak uważam, trafne podsumowanie powieści. Najważniejsza jest podróż. Podróż może być celem samym w sobie i kto wie, być może jest celem najwłaściwszym?
Przemek, główny bohater "Wietrznych Marzeń" w trakcie swojej podróży natrafia na niezwykłych ludzi, przeżywa niecodzienne przygody, uczy się życia i nieustannie się rozwija. A gdy w końcu spełnienie marzeń jest o krok, staje na życiowym rozdrożu, targany tak dobrze znanymi niemal każdemu człowiekowi wątpliwościami natury egzystencjalnej.
Książka w lekkiej formie traktuje o ludzkich pragnieniach, marzeniach i żądzach. Charakteryzuje ludzkie postawy, czasem te z którymi spotykamy się na co dzień, a czasem te nietuzinkowe, które na długo odciskają piętno na naszym życiu. Opowiada o problemach i emocjach. A przy tym, jak mam nadzieję, potrafi wywołać szczery uśmiech na ustach czytelnika i pozwala mu oderwać się od szarej prozy życia.
Zachęcam osoby, które już przeczytały książkę do podzielenia się opinią o lekturze w komentarzu. Głos czytelników jest dla mnie niezmiernie ważny. Chciałbym, aby udało mi się nawiązać dialog z odbiorcami i aby nasza komunikacja nie była jednostronna. Jeśli macie jakieś pytania odnośnie książki, bądź w jakimkolwiek innym temacie poruszanym na blogu, nie krępujcie się. Czekam na wasz odzew!

Zapraszam w moje skromne progi

Z racji, że jest to mój pierwszy post chciałbym serdecznie przywitać wszystkich czytelników, którzy trafią na mojego bloga. Począwszy od dnia dzisiejszego będę w jego ramach publikował informacje związane z moją twórczością, recenzje co poniektórych książek, które w międzyczasie wpadną mi w ręce, rozmaite ciekawostki związane z literaturą oraz innymi dziedzinami życia, czasem pewnie również moje refleksje dotyczące nurtujących mnie problemów. Słowem wszystko, co leży mi na wątrobie i czym chciałbym się podzielić.
Mam nadzieję, że lektura mojego bloga wyda wam się zajęciem zajmującym, a czas spędzony na mojej stronie nigdy nie będzie czasem zmarnowanym, lecz wręcz przeciwnie. Liczę na to, że znajdziecie tutaj inspirację do podążania za głosem serca. Przecież tak naprawdę wszystko zależy od Was, a szeroko pojęte spełnienie nie znajduje się dalej jak na wyciągnięcie ręki. Wystarczy tylko nie bać się po nie sięgnąć.
Parę słów o mnie: Nazywam się Wojciech Szlęzak i jestem autorem kilku powieści, z których jak dotąd jedna zdążyła już trafić na półki księgarń, lecz jak mam nadzieję, liczba ta będzie regularnie wzrastać. Moje powieści należą do szeroko rozumianej prozy obyczajowej. Poruszają problemy o charakterze socjologicznym, psychologicznym oraz filozoficznym. Nigdy nie wskazują, jak należy myśleć, raczej skłaniają do refleksji i zmuszają, by choć na chwilę zatrzymać się w codziennym biegu i zastanowić się, czy na pewno wciąż w dobrym kierunku zmierzamy. Czasem śmieszą, czasem wzruszają, a czasem (mam taką nadzieję) również inspirują. Ale o tym już w następnych wpisach...